Historia Pani Marty

Nasza firma pomogła już wielu ludziom w uniknięcia licytacji komorniczej. Dobrym przykładem do którego warto nawiązać jest sytuacja jednej z naszych klientek Pani Marty z Warszawy. Pani Marta pomagała mężowi Tomaszowi w prowadzeniu sklepu ogrodniczego na osiedlu bloków z wielkiej płyty w dzielnicy Bielany. Pawilon wolnostojący w którym znajdowała się działalność leżał na terenie należącym do Gminy. Małżeństwo płaciło dzierżawę, która była rozsądnej wysokości i z prowadzonego sklepu wystarczało im i dwójce ich dzieci (dwóm córkom) na godne, spokojne życie mieli ładne dość duże mieszkanie. Pewnego dnia dostali pismo z wezwaniem do zapłaty zaległej dzierżawy do Spółdzielni za okres ostatniego roku w dużo wyższej kwocie niż ta którą płacili dotychczas do Gminy. Po rozpoznaniu problemu okazało się że, wraz z przekazaniem gruntów pod budynkami mieszkalnymi Gmina przekazała grunt pod pawilonem Spółdzielni Mieszkaniowej. Małżeństwo nie otrzymało wcześniej żadnej informacji o tym że grunt zostanie przekazany Spółdzielni, a nowy właściciel gruntu nie poinformował przedsiębiorców o zmianie właściciela i podniesieniu stawki dzierżawy. Kwota dzierżawy wyliczona przez Spółdzielnię była bardzo wysoka. Pan Tomasz podjął walkę ze Spółdzielnią.
Po 2 latach przepychanek i stresu Pan Tomasz wyszedł z domu po pieczywo i już nie wrócił. Zmarł na zawał serca. Pan Tomasz zostawił żonę z dwiema nastoletnimi córkami, prosperującym sklepem ogrodniczym i zadłużeniem w Spółdzielni na kwotę około 20 tysięcy złotych. Zarówno Pani Marta jak i dzieci odziedziczyły po zmarłym majątek oraz długi.
Pani Marta pomimo szoku i ogromnego smutku bardzo chciała utrzymać sklep, było to ich jedyne źródło utrzymania. Wdowa starała się z pomocą dzieci by sklep dalej funkcjonował, wierzyła, że wystarczy im sił żeby pociągnąć dalej biznes. Niestety, ale nie poradziły sobie. Po ponad roku funkcjonowania doszli kolejni wierzyciele w postaci dostawców towarów, którym nie była w stanie zapłacić.
Pani Marta zdecydowała o zamknięciu działalności. To co mogła to spłaciła, ale wielu wierzycieli czekało w kolejce. Pani Marta załamała się, nie miała z czego żyć i płacić rachunki oraz utrzymać dzieci. Przestała płacić czynsz administracyjny, żeby mieć na jedzenie, dalej się zadłużała. Na prawie rok zamknęła się w sobie.
Po roku zdała sobie sprawę z tego, że nie może tak dalej wegetować i musi podjąć kroki żeby poprawić sytuację rodziny. W końcu to teraz ona była odpowiedzialna za ich byt. Pani Marta znalazła pracę, chociaż zarabiała najniższą krajową mogła końcu zapłacić czynsz za mieszkanie. Ponieważ największą kwotę zadłużenia miała w Spółdzielni było to już około 40 tys., kwota zadłużenia cały czas rosła o doliczane odsetki i inne koszty, Pani Marta postanowiła wziąć pożyczkę by choć częściowo spłacić zadłużenie w Spółdzielni. Udało jej się uzyskać kilkanaście tysięcy złotych. Była to jednak zbyt mała kwota. Dług w stosunku do Spółdzielni wcale znacząco się nie zmniejszył. Biorąc dodatkowe zobowiązanie Pani Marta chciała poprawić swoją sytuację, a tymczasem pożyczka nie dość, że nie rozwiązała problemu, to okazało się że została wzięta na bardzo niekorzystnych warunkach finansowych (chociaż na pierwszy rzut oka wydawało się inaczej). Pani Marta nie była w stanie regulować zobowiązania. Po pewnym czasie dług został sprzedany firmie windykacyjnej. Na koncie bankowym Pani Marty zadomowił się komornik.
Po pewnym czasie córki osiągnęły taki wiek, że mogły zacząć pracować podejmowały się różnych prostych prac zarobkowych i pomagały w utrzymaniu domu. Niestety, ale komornik zabierał dużą część ich wynagrodzenia, były one solidarnymi dłużniczkami, które zaczynały powoli wchodzić w pełnoletnie życie z długami.
Z wniosku Spółdzielni komornik zajął mieszkanie Pani Marty. Teraz ciążyło nad nimi widmo utraty dachu nad głową. Pani Marta w końcu poprosiła o pomoc prawnika. Komornik chciał doprowadzić do licytacji mieszkania, ale działania prawnika spowodowały że licytacja została przesunięta. Nie polepszyło to sytuacji rodziny, ale pozwoliło chociaż przez pewien czas zostać w mieszkaniu.
Zadłużenie rosło w zastraszającym tempie. Wzrost koszów odsetek oraz pozostałe koszty przewyższał kwotę pobieraną przez komornika na zaspokojenie wierzycieli.
Dzieci zaczęły być samodzielne.
Młodsza z córek Pani Marty odziedziczyła po dalekiej krewnej mieszkanie-kawalerkę. Miało to być zapewnienie dobrego startu chrześnicy. Ta jednak chcąc pozbyć się ciążącego długu zdecydowała, że sprzeda mieszkanie, a środki przekaże na spłatę swojej części zadłużenia i pozbędzie się komornika raz na zawsze. Sprzedała mieszkanie i przelała część pieniędzy na spłatę zadłużenia do komornika. W tamtym momencie kwota zadłużenia wraz z kosztami komorniczymi, odsetkami i kosztami procesu którą musiała spłacić zgodnie z jej udziałem wynoszącym tylko niecałe 20% wyniosła 45 tys. zł. Komornik potrącił swoje wynagrodzenie i pozostałą kwotę przelał na spłatę wierzytelności. Jedyna osoba z rodziny zaczęła nowe życie.
Starsza córka wyszła za mąż i Pani Marcie urodził się wnuk, od początku życia miał on duże problemy zdrowotne. Starsza córka Pani Marty, która cały czas miała do spłaty komornika, pracowała jako opiekunka w przedszkolu i co miesiąc komornik zabierał jej dużą część pensji, wynajmowała wraz z mężem małe mieszkanko pod Warszawą skąd oboje mieli blisko do pracy. Po urodzeniu synka potrzebowała środków finansowych na żmudną rehabilitację oraz wizyty u specjalistów.
Pani Marta bardzo chciała jej jakoś pomóc, ale nie miała skąd wziąć pieniądze na spłatę jej części długu. Na domiar złego komornik przygotowywał się do kolejnej próby licytacji jej nieruchomości.
Od śmierci jej męża upłynęło prawie 13 lat. Jej zadłużenie wynosiło ponad 250 tys. zł, jedyny majątek jaki miała stanowiło mieszkanie o wartości około 300 tys. , które w ciągu kilku miesięcy miało zostać zlicytowane. Sama była już emerytką i komornik ściągał z jej emerytury symboliczne kwoty. Starała się dorabiać sprzątając po domach, ale prawie wszystko co zarabiała oddawała starszej córce na leczenie wnuka.
Zaczęła szukać pomocy.
Pani Marta trafiła do nas z ogłoszenia w bezpłatnej lokalnej gazecie. Zadzwoniła i umówiła się na spotkanie bezpośrednio z właścicielem firmy. Przedstawiła nam całą sytuację i poprosiła o pomoc.
Sytuacja była bardzo skomplikowana i trzeba było działać szybko. W pierwszej kolejności ustaliliśmy jaki co jest najważniejsze dla naszej klientki. Pani Marta wyznała nam, że chciałaby w pierwszej kolejności spłacić wszystkie długi swoje oraz starszej córki i marzy o tym, żeby mieć własny kąt, ale wie, że nie zostanie jej wystarczająco pieniędzy i ewentualnie spróbuje gdzieś wynająć mieszkanie, chociaż obawia się o to czy będzie w stanie opłacić z emerytury czynsz najmu. Jest bardzo sprawną kobietą i dorabia sobie pracą fizyczną, ale boi się że nie zawsze tak będzie.
Po przekazaniu przez Panią Martę dokumentów dotyczących zadłużenia
Skontaktowaliśmy się z wszystkimi wierzycielami i negocjowaliśmy spłatę zadłużenia. Finalnie cała kwota zadłużenia po negocjacjach wyniosła około 200 tys. zł.
Kolejnym etapem było zrobienie rzeczy niezwykle trudnej, czyli znalezienie mieszkania dla Pani Marty. Ponieważ Pani Marta bardzo chciała mieć własne mieszkanie podjęliśmy próbę znalezienia nieruchomości w województwie mazowieckim z dobrym dojazdem do Warszawy do kwoty 100 tys. zł. Po intensywnych poszukiwaniach udało nam się znaleźć 3 propozycje. Zabraliśmy Panią Martę na wycieczkę do Wiskitek i Żyrardowa. Ostatecznie wybrała świeżo wyremontowaną kawalerkę w Żyrardowie 300m od dworca kolejowego.
Spłaciliśmy zadłużenie bezpośrednio do wierzycieli, dzięki czemu zaoszczędziliśmy też na kosztach komorniczych. Pomogliśmy Pani Marcie bezpłatnie w przeprowadzce w do nowego mieszkania.
Pani Marta spłaciła długi, uwolniła córkę od komornika i miała dach nad głową. Dziś śpi spokojnie, we własnym mieszkaniu i twierdzi, że jedyne czego żałuje, to że tak późno się z nami skontaktowała. Nie wiedziała, że mogła w tak łatwy sposób pozbyć się nękającego ją i jej rodzinę od 13 lat stresu.

S-Court

TMHome Sp. z o.o.
ul. Pańska 73/414
00-834 Warszawa

tel: +48 508 984 840

tel: +48 507 415 777

biuro@stoplicytacje.pl

© stoplicytacje - All Rights Reserved